Jesteśmy
istotami stadnymi. Ten jeden aspekt wpędził mnie w niemałe
kłopoty, ale po kolei. Wiosną pojechałem na wspaniały konwent.
Było niesamowicie, poznałem wielu nowych ludzi, spotkałem starych
znajomych, bawiłem się i lansowałem w swoim stroju. I tutaj
zaznaczę, nie mam pretensji do Ogrów, znaczy się do Orgów, nie
mam pretensji do ekipy z którą pojechałem. W pierwszej kolejności
mam pretensję do siebie samego. Pretensję mam o mocny sen, o nawet
chwilowe pozostawianie rzeczy bez nadzoru itd. Pretensję mam do tego
jednego zwyrola, który podpierdolił mi dane osobowe (jak cię
dorwę, wykastruję tępą zardzewiałą łyżką do butów!). Jedno
działanie, które ci drani zapewniło szybki zastrzyk gotówki, mnie
kosztuje od cholery nerwów, wyrzeczeń i wysiłku. Te pieniądze z
parabanku, które wziąłeś na moje nazwisko to pieniądze zabrane
moim dzieciom, mojej rodzinie. Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy
się twarzą w twarz i będę mógł zrealizować swoją groźbę,
Miej nadzieję, że się nigdy nie spotkamy.
Od tego momentu
będę starał się w miarę rzetelnie opisać ciężką drogę walki
z zaistniałą sytuacją, miesiąc po miesiącu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz