wtorek, 7 marca 2017

Miejski Survival część I – Zapasy


 
            Zasada numer jeden brzmi: „Bądź przygotowany!” Oznacza to ni mniej ni więcej, jak mieć przygotowany plan, zdawać sobie sprawę z zagrożeń na drodze, wiedzieć, jakie półapki na nas czekają. Wybierając się po zapasy, przygotujmy LISTĘ, pozwoli to uniknąć zbędnego grzebania i zgarniania co popadnie. A i najważniejsze, dzisiejszy wpis do tyczy robienia zakupów w dużych sieciowych hipermarketach. To właśnie w takich miejscach większość z nas uzupełnia swe zapasy.
            LISTA:
            Przygotowując się do odwiedzin w ulubionym markecie sporządzamy listę, ale nie tak jak zwykle, wyliczając poszczególne produkty, lecz wedle drogi, jaką pokonujemy. Układ regałów jest stały, schematyczny: promocje → zabawki/chemia domowa → stoisko papiernicze/bobo strefa → elektronika/naczynia/ubrania/słodycze → spożywka.
            Pamiętając o układzie panującym w Twoim markecie, przeredaguj listę zakupów. Porozrzucane, chaotycznie umieszczone pozycje skłaniają nas do wracania w miejsca, w których byliśmy. Uporządkowanie listy sprawia, że każdą alejkę miniemy tylko raz. Kolejnym ważnym elementem jest trzymanie się listy. Owszem, w trakcie zakupów może okazać się, że musimy kupić jakieś „jeszcze”. Postarajmy umieścić je w miejscu dogodnym na naszej drodze.
            TRANSPORT:
            Nie chodzi o sposób dostania się do wybranego sklepu, lecz o przenoszenie poczynionych zakupów z marketu, jak i samo przemieszczanie się po obiekcie. Szykując się do wyjścia oceńmy realnie ile ilościowo zapasów będzie i w czym je przetransportować. Przy codziennym uzupełniani produktów pierwszej potrzeby wystarczy nam mały miejski plecak, natomiast uzupełniając zapasy na cały tydzień przydałoby się coś większego. Pakując zakupy do plecaka kierujmy się dokładnie tymi samymi zasadami, co przy pakowaniu się na wypad za miasto.
            Już w samym markecie czyha na nas pierwsza pułapka -> koszyk, kosz, czy wózek sklepowy. Wybierajmy pojemnik odpowiadający naszym potrzebom. Jeśli wybierzemy za duży wózek, będzie nas korcić, by dołożyć coś jeszcze. Na takie codzienne uzupełnienie zapasów zazwyczaj wystarczy mały ręczny koszyk, ewentualnie taki tuk-tuk ciągnięty po ziemi. Nie ma sensu na małe zakupy zabierać wózka sklepowego.
                                        

            ZAGROŻENIA W MARKECIE
            Teren marketu usiany jest zagrożeniami, z których nie każdy zdaje sobie sprawę. Po pierwsze, muzyka. W dużych sieciówkach z sufitu sączą się na nas uspakajające melodie. Ich celem jest podświadomie spowolnienie nas. Kojąca muzyka skłania do rozglądania się dookoła, byśmy łatwiej mogli wpaść w kolejną pułapkę.
            Promocje i banery. Kosze z promocjami stoją wszędzie, końcówki kolekcji, filmy za dychę, wyprzedaże posezonowe, wszystko obwieszone dużymi znakami. Nie dajmy się na to nabrać. Częstym zabiegiem jest umieszczanie regularnej ceny jako promocyjna, zawyżając wartość produktu w cenie „było”.

            Hostessy. To dopiero jest zagrożenie! Piękne panie zachęcają nas do wypróbowania nowego produktu. Niezależnie czy to jest nowy kabanos, czy środek na przeczyszczenie, po etapie degustacji następuje próba wepchnięcia nam czegoś, czego tak naprawdę nie potrzebujemy. No ale mało który mężczyzna jest w stanie odmówić ślicznej dziewczynie, która daje mu jedzenie ;)
 
            Zagrożeń w codziennych zakupach jest więcej, gdyby chcieć je wszystkie wyliczyć, wyszedłby z tego wpisu spory felieton. Pamiętajmy, pieniądze wydać łatwo, zarobić je już trudniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz